Teraz mam chwile to wam napisze co mnie spotkało. W niedzielę na strzelnicy zdechł mi Taurus PT809E. Najpierw przestał zbijać spłonki a potem przy przeładowywaniu wylazła iglica z zamka i się zaklinowała przez co dochodziło do zacięć gdzie amunicja klinowała się kryzą o iglicę. Poszedł dziś do rusznikarza, bo płytka oporowa była zabezpieczona i nie byłem w stanie jej zdemontować. W środku, ewidentnie po 3 miesięcznym depozycie bez czyszczenia i "zabiegach" biegłego było kilo syfu na wewnętrznym bezpieczniku. Rusznikarz to poczyścił, coś tam pogrzebał i pistolet chodzi. Prawie dwa magazynki fiocchi z niego wyszły bez problemu.
Tylko że... w domu wieczorem jak go pakowałem do szafy zauważyłem raz, przy przeładowaniu na sucho że iglica się wysunęła z zamka. Zaraz potem załadowałem pełny magazynek, i przeładowałem go patrząc za każdym razem czy dupa iglicy idzie do przodu czy nie i czy się nie zatnie jak na strzelnicy. Nie udało mi się tego powtórzyć ani na sucho, ani z magazynkiem, ani z amunicja ani bez niej. Jest ok i tak się zdarza czy coś jest tam nie tak mimo że nie wygląda?