Temat może nie ten, ale nie będę zakładał nowego typu "co mnie wk...ło" bo musiałbym tam przenieść wątek o gorzkich żalach 061.
Wczoraj będąc w drodze do Wawy dzwoni do mnie żona i mówi, że nam auto skasowali (to, którym "uczy" się jeździć):
Gość niby na lekach uspokajających, pierwszy raz automatem jadący z problemami rodzinnymi skasował dwa przęsła ogrodzenia i słupek, przestawił auto, w którym zrobił dość sporą szkodę, oddalił się z miejsca wypadku i skasował kolejne, ale dużo droższe auto...
Teraz jeszcze się okazuje, że AC mini, które mam na to auto nie obejmuje takiego zdarzenia bo pojazd nie był w ruchu to jeszcze się okazuje, że jak gość był pod wpływem jakiś środków to sam mam do ubezpieczalni sprawcy się zgłaszać o odszkodowanie.
Kusi mnie sprawdzenie czy jak babka co we mnie wjechała jakiś czas temu i miała ubezpieczenie w innej firmie przypadkiem nie zapłaciła więcej bo to moja ubezpieczalnia się tym zajmowała, ale tego przypadku nie chce rozpatrzyć/pomóc...