Takie coś spotkałem ostatnio na drodze:

Wczoraj jednak spotkałem Janusza i Halinę, z których leją ostatnio w internecie czyli buractwo/cebulactwo.
Stoję w kolejce w Stonce jakieś 10 minut - za mną Janusz i Halina - Janusz oczywiście w krótkich spodenkach.
Zmiana kasjerów.
Janusz z tyłu dostaje już palpitacji nawijając "o to ten kasjer co lubi w niedziele pracować, nowoczesna" i pitoli do Haliny - słuchać się tego nie dało.
Co raz bliżej jestem do skasowania moich zakupów, a ten nawija - nie dociera do niego, że jak mu zamkną sklep w niedziele to w sobotę nie będzie stał 10 minut, a 20 minut bo takie janusze będą zapasy robiły.
W końcu kupiłem co chciałem, wyszedłem i co widzę pakując zakupy do auta: wychodzi Janusz, a za nim Halina dzierżąca siaty z zakupami, a nasz Janusz w ręce miał tylko 6-cio pak Żubra bo na promocji był.