Autor Wątek: KÄ…cik Humoru  (Przeczytany 568856 razy)

0 użytkowników i 9 Gości przegląda ten wątek.

iRQ11

  • Kolekcja 061
  • Full Member
  • *
  • Wiadomości: 231
    • Zobacz profil
Odp: KÄ…cik Humoru
« Odpowiedź #435 dnia: Maja 25, 2017, 10:28:37 pm »
Jasna sprawa!


LARPAK

  • Kolekcja 061
  • Hero Member
  • *
  • Wiadomości: 2831
    • Zobacz profil
Odp: KÄ…cik Humoru
« Odpowiedź #436 dnia: Maja 25, 2017, 10:34:31 pm »
Od razu lepiej.
Ale nudzi Ci siÄ™?

iRQ11

  • Kolekcja 061
  • Full Member
  • *
  • Wiadomości: 231
    • Zobacz profil
Odp: KÄ…cik Humoru
« Odpowiedź #437 dnia: Maja 25, 2017, 10:42:08 pm »
Gdzieś, ktoś już pomyka ze znaczkiem 061 ;)

Nie wiem czy akurat w temacie ....Ciekawe co na to nasz "hiszpański eseista"?
« Ostatnia zmiana: Maja 25, 2017, 10:48:01 pm wysłana przez iRQ11 »

Okruch

  • Kolekcja 061
  • Hero Member
  • *
  • Wiadomości: 1418
    • Zobacz profil
Odp: KÄ…cik Humoru
« Odpowiedź #438 dnia: Maja 26, 2017, 12:10:49 am »
Są tacy, którzy przypisują autorstwo zamachów z 11 września Bushowi/CIA:





SABATON!!
« Ostatnia zmiana: Maja 26, 2017, 12:18:09 am wysłana przez Okruch »

iRQ11

  • Kolekcja 061
  • Full Member
  • *
  • Wiadomości: 231
    • Zobacz profil
Odp: KÄ…cik Humoru
« Odpowiedź #439 dnia: Maja 26, 2017, 07:23:03 am »
Czyli jaki jest najbardziej ROZRYWKOWY rodzaj muzyki?

Okruch

  • Kolekcja 061
  • Hero Member
  • *
  • Wiadomości: 1418
    • Zobacz profil
Odp: KÄ…cik Humoru
« Odpowiedź #440 dnia: Maja 26, 2017, 09:32:05 am »
Utwory Ariany GRENADE ;)

« Ostatnia zmiana: Maja 26, 2017, 02:33:06 pm wysłana przez Okruch »

iRQ11

  • Kolekcja 061
  • Full Member
  • *
  • Wiadomości: 231
    • Zobacz profil
Odp: KÄ…cik Humoru
« Odpowiedź #441 dnia: Maja 26, 2017, 08:57:38 pm »
Właściwie to nie wiem czy nie powinienem tego wrzucić to tactic cool focie :


Za Wielkarzeczpospolita.net może to być:
Kapłan Szturmowy w Jednostce Paranormalnej
"Jednostka Paranormalna skupia duchownych wszelkich wyznań i praktyk, jednocząc ich w walce o Wielką Rzeczpospolitą i dając im wolną rękę co do stosowanych praktyk. Zadaniem Kapłana Szturmowego jest rzucanie klątw, uroków i tym podobnych ciekawostek na oddziały wroga. Kapłan Szturmowy ma również obowiązek pełnego wykorzystania wachlarza możliwości charakterystycznych dla swojej religii w celu pognębienia przeciwnika. Wsparcie frontowe dla Kapłanów Szturmowych zapewniają im podległe formacje Atomowych Pielgrzymów."

Dla nie wtajemniczonych KSZwJP wchodzi w skład V Polskiego Korpusu Inwazyjnego.
« Ostatnia zmiana: Maja 26, 2017, 09:13:19 pm wysłana przez iRQ11 »

Szwajcar

  • Administrator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 2019
    • Zobacz profil
Odp: KÄ…cik Humoru
« Odpowiedź #442 dnia: Maja 26, 2017, 09:47:43 pm »
Nie śmieszne, wlaściwie nie wiem co to ma wspólnego z wojskiem żeby to podciągnąć pod taki opis.
vz.58, NEA15 PDW 7,62x39, CZ P10C FDE, Taurus PT809E

LARPAK

  • Kolekcja 061
  • Hero Member
  • *
  • Wiadomości: 2831
    • Zobacz profil
Odp: KÄ…cik Humoru
« Odpowiedź #443 dnia: Maja 28, 2017, 04:56:41 pm »

Okruch

  • Kolekcja 061
  • Hero Member
  • *
  • Wiadomości: 1418
    • Zobacz profil
Odp: KÄ…cik Humoru
« Odpowiedź #444 dnia: Maja 28, 2017, 10:03:50 pm »
Długie, ale absolutnie warto. Dawno się tak nie uśmiałem :) Podpieprzone z Joemonster, autor: Lansky.

Oto coś z zupełnie innej beczki ;) Oczekiwany przez wielu ’Kerownik’ dziś powraca w całkiem nowej, weekendowej, roli. Która lepsza - oceńcie sami.

W sobotni wieczór dzwoni do mnie koleś i referuje następującą rzecz: jego siostrzeniec (17 lat, czteropaskowy Absolutny Brak Szyi, sterydy w płynie, tabletkach i sprayu, złoty łańcuch jak z Harleya Indiana) pojechał na dyskotekę do jednej z podmiejskich wsi, gdzie podrywał nie tę laskę, co należało, niezbyt pochlebnie się wyraził o jednym z miejscowych ABSów i ogólnie zadarł z niewłaściwymi ludźmi, co skończyło się doraźnie aktem przemocy fizycznej, a że wróg był w przewadze, szczęka siostrzeńca została zlekka przestawiona. No i trza było po młodzieńca jechać.

- To jedź, Krzysiaczku - mówię, wierny zasadzie, że pies szczeka, a karawana idzie dalej, patrząc tęsknym i pożądliwym wzrokiem na świeżo otwartą flaszkę Seagram i oszroniony tonik, z których właśnie zamierzałem zrobić właściwy użytek.
- Ale posłuchaj - Krzysiaczek nie dawał za wygraną - ty kawał chłopa jesteś, ja też, ubierz się w czarny golf, wsiądziemy w Maksia i będziemy od razu poważniej wyglądać…

Wybuchnąłem śmiechem. Maksiu to czarny Mercedes S mojego kolesia, ale jakoś nie umiałem sobie wyobrazić mnie i Krzysia (wielki, łysy, muskularny i zwalisty, choć muchy by nie skrzywdził, z zawodu psycholog dziecięcy z tytułem doktorskim) w roli wykidajłów, adwokatów mafii czy wprost bandziorów. Ale Krzysiaczek nalegał, więc ubrałem się w czarne spodnie i czarną koszulkę z napisem "You’re DEAD MEAT Buddy" (koszulka należy do mojej małżonki, jest na nią co prawda nieco za obszerna, ale doszedłem do wniosku, że w ten sposób lepiej uwypuklę moje fantastyczne umięśnienie :C, poza tym na golf było za ciepło), poczekałem na Krzysia, który zjawił się rychło w podobnym rynsztunku, tylko na dodatek miał na sobie trochę złota, tak na oko z siedemdziesiąt deka. Myślałem, że od śmiechu dostanę kolki, ale Krzysiaczek tak skutecznie zaczął mi tłumaczyć różnicę między byciem trendy a jazzy oraz podstawowe pojęcia z psychologii społecznej, że poczułem się zabity i wdeptany w glebę jego elokwencją i erudycją, więc zamknąłem gębę i jechałem w milczeniu.

Kiedy podjeżdżaliśmy pod dyskotekę, Krzysiu zapakował w zęby pół paczki gumy do żucia. Druga połowę zaproponował mnie, ale odmówiłem, i konwencjonalnie zapaliłem papierosa. Wysiedliśmy z Maksia - on kręcąc mordą jak czarna krowa z bordo kropki ze sławetnego wierszyka, ja z papierosem w zębach. Ochroniarze przed drzwiami zrobili karpia, niemniej chcieli za wjazd po 15 zeta bodaj. Krzysiaczek zrobił z gumy balona i końcem palca ze złotym sygnetem (rozpoznałem spadek po ojcu z herbem jakiegoś niemieckiego grafa) wskazał na napis: "Para - 15 złotych".

- A my jesteśmy parą - zakomunikował przez gumę łysemu przystawiającemu pieczątki. - A poza tym, ziom, to mógłbyś nas właściwie wpuścić gratis - przy czym wykonał ręką gest Dżedaja, mówiącego szturmowcowi "Nie potrzebujesz naszych dokumentów" w kultowym IV Epizodzie. Krzysiu ze swoim gołębim sercem pasował do tej roli jak pięść do oka, a ja myślałem, ze mnie skręci ze śmiechu i popuszczę w spodnie… Ale łysy spojrzał na zegarek (było po 1 w nocy), wzruszył ramionami, przybił nam na grzbiecie dłoni pieczątki świecące w ultrafiolecie i gestem wskazał wejście.

- Szacun - rzucił mu Krzysiaczek na odchodnym, i znów puścił bąbla z gumy. Trochę przesolił i pęknięty balon oblepił mu twarz, ale na szczęście nikt tego nie widział.

Łomot wewnątrz starej gorzelni, przerobionej na dyskotekę, przechodził wszelkie dopuszczalne granice. Leciała jakaś "techniawa", jak uświadomił mnie Krzysiaczek, psycholog dziecięcy, na co dzień pracujący z trudną młodzieżą, rycząc mi do ucha z odległości pół centymetra i oblepiając mi ucho gumą do żucia. Na tzw. parkiecie spazmatycznie podrygiwało kilkadziesiąt osób obojga płci, zaduch był jak w rzeźni (byłem, to wiem), a migające światła przypominały mi słodkie czasy, gdym jeszcze w dużym Fiacie samodzielnie ustawiał zapłon przy użyciu samodzielnie skonstruowanej lampy stroboskopowej.
Krzysiaczek wyciągnął się na całą imponująca wysokość swoich prawie 2 metrów i zaczął wyglądać siostrzeńca. Oczywiście w warunkach jak powyżej, wszelkie próby wypatrywania musiały się skończyć fiaskiem, więc wiedziony nieomylnym instynktem psychologa dziecięcego podjął wędrówkę do najpewniejszego miejsca spotkania krewniaka - to znaczy do bufetu.
Była tam inna droga, ale Krzysiu, bywalec raczej lepszej kategorii lokali, nie wpadł na to i jak lodołamacz sunął przez parkiet, wyciągniętymi w przód rękami rozgarniając całe bractwo Świętego Wita, ku jego niekłamanemu oburzeniu. Jako żywo - na jednym z hokerów przy bufecie coś zaczęło świecić w rytm stroboskopu i zorientowałem się, że to spodnie naszego "celu". Krzysiu podążał w tym kierunku nie rozglądając się na boki, a za nim zamykał się tłum jak fala za ścigaczem. Paru młodziaków o fryzurach Dokładnie Odmiennych niż Beatlesi podążało śladem mojego przyjaciela, a wyraz ich twarzy (a raczej jego brak) był podobny do tego, jaki miał Arnold Schwarzenegger, kiedy w filmie "Komando" wjeżdżał ładowarką przez witrynę do sklepu z bronią.
Młodzieniec siedział samotnie nad kufelkiem piwa, a wygląd jego twarzy wyraźnie świadczył o niedawnej bohaterskiej potyczce - kto kiedyś widział świeżego tatara, ten wie, co mam na myśli, przy czym żółteczko na tatarze robiło za młodzieńca lewe oko, bo prawego spod opuchlizny widać nie było.
Na widok Krzysia młodzieniec wstał i chyba powiedział "Wujek", co w nieopisanym łomocie można było wywnioskować tylko z ruchu warg. Krzysiu podszedł do niego i kiedy zamierzał mu pokazać znak do odwrotu, jakiś najwyraźniej niedorozwinięty emocjonalnie dres położył mu rękę na ramieniu… Krzysiu odwrócił się… zobaczył mnie z czarnym "You’re DEAD MEAT Buddy" poza plecami swoich czterech oponentów, po czym radośnie wskazał na mnie palcem, puścił balona z gumy i obserwował, jak wskutek powolnego procesu myślenia łyse karki zaczynają kumać o co biega, i jak po długotrwałym skrzypieniu zardzewiałych trybów w łysych czaszkach ich właściciele odwracają cię powoli w moim kierunku.

"Sk*rwysyn" - pomyślałem z sympatią pod adresem mojego przyjaciela, patrząc na czterech wielopaskowców, którzy gapili się teraz na mnie. Takie miny musiały mieć pierwsze gady przeżuwające, u których ponoć mózgi mieściły się w grzbietach. Ale stałem twardo, napinając klatę i szczerząc zęby w ponurym uśmiechu, po czym - błyskawiczne olśnienie - podniosłem wolno palec i wskazałem nim na Krzysiaczka gestem identycznym jak on przed chwilą. Znów powolny i bolesny proces myślenia, powolne odwracanie głów… Dinozaury najwyraźniej poczuły się wzięte w dwa ognie, bowiem po krótkim gulgotaniu w swoim plemiennym dialekcie i kilkukrotnym tarciu karków przednimi łapami - rozpierzchły się poza potencjalny teren obławy. W tym momencie ucichła na moment muzyka. Mogłem rozluźnić mięśnie klaty, które mnie już zaczynały boleć. Byłem prawie w niebie.

Krzysiu kazał swemu siostrzeńcowi iść do toalety i umyć gębę zimną wodą, sam dla bezpieczeństwa poszedł z nim (nawiasem mówiąc, znam go od lat i wiedziałem, że adrenalina działa na niego moczopędnie). Ja wyszedłem do przedsionka - palarni, odkrytym właśnie przejściem.

W przedsionku stało bądź siedziało, paląc papierosy, kilkanaście błyszczących, spoconych, kapiących mejkapem dziewczątek, sądząc po rozmowie - mieszkanek okolicznych zaścianków. Przystanąłem, słysząc nadlatujące zewsząd ciężkim gradem "kwiatki", wyłuskałem papierosa, zapaliłem. Stoję za filarem i słucham.

To, co usłyszałem, zaiste jest godne przekazania potomnym. Niestety, hermetyczne ze względu na język, ale nie podam tłumaczenia, by nie popsuć efektu.

- Kurna ale hic. Jo usz kurna chciała ciepnąć tego łysego ciula coch z nim tańcowała, boch usz mioła cyntralnie mokro w majtach…
- A do mie podloz jedyn taki, żelu mioł na łepie z kilo i pyto się: zatańcujesz bejbe?
- Hehe, widziołach, i co?
- Jo se myśla: jo ci dom "bejbe", pedale, i odmówiłach mu grzecznie: pedziałach, że usz nie hulom, bo mie giry jebiom…
- Hehehe… Ida po browar, przynieść wom?
- Niiii… Ni moga sie durch nadupczyć, bo Tedik mo dziś obiecane, ale kola to bych se bachła!
- A jo wom godołach, jak mie podrywoł tyn siwy z L.?
- Kiery? Tyn strażok, co ci się tak podobo?
- No ja, dorwoł mie jak żech prawie do kibla szła, myślałach że sie pojszczom. On mi godo: Bydziesz mojo, a ja mu wartko: Okej, dom ci sie poderwać, ino szczocha puszcza…
- Kiero idzie po to piwo? Idź wartko bo mi się lateks do rzyci lepi.
- Przyniesa ci, ale jak wróca z piwym, to bydź usz wyleziono…

Na tyle wystarczyło mi Marlboro "setki".

Krzysiaczek z siostrzeńcem wyszli przodem, ja za nimi… Łysy nadal stał przy drzwiach, obserwując nas spod oka. Podejrzewam, ze w razie konfrontacji zrobiłby z nas obu miazgę lewą ręką, ale czegóż nie robi dobra mimikra.
Wsiadając do Maksia, Krzysiu z ulgą wypluł zaklejającą mu usta gumę. Ja zaś nie mogłem… po prostu nie mogłem się powstrzymać… Kiedy już otwarłem drzwiczki wypasionej czarnej bryki mojego kumpla, i postawiłem but na progu, odwróciłem się do Łysego, podniosłem niedbale dwa palce na wysokość czoła i powiedziałem:

- Szacun, wodzu. - na co Łysy odpowiedział takim samym gestem.

Po godzinie, z krótką przerwą na szpitalne ambulatorium, byliśmy w domu. W ambulatorium też zrobiliśmy furorę, z wielkim trudem poznano tam Krzysia (pracował kiedyś w tym szpitalu) w obwieszonym złotem Ojcu Chrzestnym. Młodzieniec doznał jedynie powierzchownych obrażeń i naruszono mu nieco górne uzębienie.

A mnie się na długo, długo odechciało wiejskich dyskotek. Ale za niewątpliwe przeżycie poznawcze, jakie mimo woli mi zafundował mój przyjaciel, podzieliłem się z nim tejże nocy butelką ginu "Seagram", który rozpiliśmy zgodnie z upodobaniami - on mieszany z tonikiem, a ja czysty, tonikiem zapijając.
Autor: Lansky


« Ostatnia zmiana: Maja 29, 2017, 12:39:07 am wysłana przez Okruch »

Szwajcar

  • Administrator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 2019
    • Zobacz profil
Odp: KÄ…cik Humoru
« Odpowiedź #445 dnia: Maja 29, 2017, 08:44:13 am »
A ta dyska to na śląsku czasem nie była?
vz.58, NEA15 PDW 7,62x39, CZ P10C FDE, Taurus PT809E

Okruch

  • Kolekcja 061
  • Hero Member
  • *
  • Wiadomości: 1418
    • Zobacz profil
Odp: KÄ…cik Humoru
« Odpowiedź #446 dnia: Maja 29, 2017, 01:57:47 pm »
A kto wie... :)

http://www.kalbi.pl/kalendarz-swiat-nietypowych

MiÄ™dzynarodowy DzieÅ„ Cytrynówki?~?  ::)

LARPAK

  • Kolekcja 061
  • Hero Member
  • *
  • Wiadomości: 2831
    • Zobacz profil
Odp: KÄ…cik Humoru
« Odpowiedź #447 dnia: Maja 29, 2017, 09:11:16 pm »

061

  • Administrator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 2500
    • Zobacz profil
Odp: KÄ…cik Humoru
« Odpowiedź #448 dnia: Maja 30, 2017, 06:07:18 am »
Wydrukuje sobie i powiesze w sejfie  ;D

LARPAK

  • Kolekcja 061
  • Hero Member
  • *
  • Wiadomości: 2831
    • Zobacz profil
Odp: KÄ…cik Humoru
« Odpowiedź #449 dnia: Maja 30, 2017, 06:23:15 am »
Moja się oburzyła trochę i zadała pytanie po co się żeniłem - w sumie jak to przeczytałem to sam się zastanawiam. Więc stwierdziła, że broń nie gotuje i jeszcze "nie daje" - ale dzięki niej mogę mieć co chcę i jaką chcę :D

Więc ja powieszę na sejfie a nie w sejfie - nie bądź miętki ;)